sobota, 31 października 2015

Rozdział Czwarty

Johann

Obudziło mnie słońce skupiające promienie dokładnie na prawej części mojej twarzy. Podniosłem głowę, aby spojrzeć na zegarek – 8:00. Mimo tak wczesnej pory jestem wyspany. Dzisiaj krótkie zgrupowanie w klubie, niedługo zaczyna się Letnie Grand Prix, dlatego musimy ustalić szczegóły.

Wziąłem poranny prysznic, współlokatorzy jeszcze spali. Nie wiedziałem co z sobą zrobić, dlatego zabrałem słuchawki, założyłem dres i wybrałem się do pobliskiego parku pobiegać.

Już  dobrze, biegnę. Taki truchcik. Zawsze tak biegam. Na początku rozgrzewka. Muszę się rozgrzać i przygotować. Czuję, jakbym płynął w powietrzu. Ledwie musnę podłoża a już jestem z powrotem w górze. Słyszę spokojną muzykę, jestem taki lekki. Zamykam oczy i biegnę przed siebie. Na twarzy czuję lekki powiew wiatru. Noga za nogą, kiedy niespodziewanie z wielkim bólem ląduję na ziemię.

- Aj… - jęczę

- Jak biegasz? – otwieram oczy i widzę uroczą blondynkę z zakrwawionym kolanem i krwią na ustach.

- O matko, przepraszam. – Zrywam się na nogi i pomagam wstać poszkodowanej dziewczynie. – Nic ci nie jest? – Pytam

- Chyba nie. – puszczam ją, ale ona z krzykiem ląduje z powrotem na ziemi.

- Chyba tak. Musimy jechać do szpitala, złamałaś nogę. – oznajmiam i ponownie podnoszę dziewczynę.

- Nic mi nie jest – protestuje – Poradzę sobie – wyrywa się z mojego uścisku i z trudem utrzymuje na własnych nogach. Z niecierpliwością czekam co dalej pocznie. Patrzy na mnie morderczym wzrokiem, odwraca się i próbuje iść w przeciwną stronę. Zrobiła dwa kroki i zaczęła płakać.

- Idziemy do szpitala. – Wziąłem blondynkę na ręce i powolnym krokiem udałem się w stronę budynku.

Siedzę i czekam. Blondynkę zabrali na prześwietlenie, mam ją teraz zostawić? Przecież to przeze mnie tu jest. Moje zafascynowanie i wyłączenie się z realnego świata przyniosło krzywdę drobnej dziewczynie. Może sobie odpuścić bieganie na kilka miesięcy i to przeze mnie. Kretyn!

- Pana dziewczyna ma zwichnięte kolano. Usztywnienie i gips powinny pomóc. Niestety całkowitą sprawność odzyska po dwóch miesiącach. Zostawiamy ją do jutra na dodatkowe badania, a teraz może pan do niej iść. – wysoki mężczyzna przekazał mi tą wiadomość, ale zrozumiałem tylko ,,pana dziewczyna”, ,,gips” i ,,dwa miesiące”. Co ja narobiłem. Muszę ją przeprosić.

- Jak się czujesz? – pytam, stojąc w drzwiach sali

- Doskonale nie jest, zostawiają mnie do jutra…

- Wiem… - przerywam i widzę zaskoczenie w oczach dziewczyny – yy… - jąkam się. 

– Lekarz myślał, że ze sobą jesteśmy i mi powiedział. – słyszę radosny śmiech.

- Naprawdę, że ja z tobą?

- Chciałbym cię jeszcze raz przeprosić, przeze mnie nie będziesz mogła trenować.

- Wybaczam. – jedno słowo, które przywróciło mi odrobinę humoru.

- Potrzebujesz czegoś? – pytam

- Nie, dziękuję, ale chciałabym zostać sama.

- Tak jasne, jeszcze raz przepraszam. – wypowiedziałem te słowa i wyszedłem z sali, czas wracać do domu.


Otwieram drzwi do mieszkania i słyszę krzyk Phillipa:
- Zguba się znalazła! 

- Gdzie byłeś? – pyta Daniel

- Biegałem. – rzuciłem, krótką odpowiedź.

- Przez 5 godzin? – dziwi się Daniel

- Ile? – pytam z zaskoczeniem i wyciągam zegarek aby sprawdzić godzinę - 14:20

- Oj Johann przyznaj się gdzie byłeś? – szturcha mnie Phillip.

- Mówiłem, biegałem.

- Blondynka? – pyta

- Co? – krzyczę

- Czyli tak, fajna?

- Daj mi spokój, wstałem z fotela i poszedłem wziąć wodę.

- Johann opowiadaj…

- Daniel, ty też? – irytuję się i biorę łyk wody.

- Dobra już dobra. – biorę kolejny łyk.

- Wiedziałem! – cieszy się Phi – powiedz, że ją pocałowałeś? – wypluwam wodę prosto na przyjaciela.

- Odbiło ci! – wrzeszczy Sjoeen.

- Przestań gadać głupoty! – złoszczę się.

- Przez ciebie przegrałem stówę.

- Co? – dziwię się - jaką znowu stówę.

- Bo wiesz… - zaczyna Daniel – nie było cię parę godzin więc obstawialiśmy gdzie jesteś, co robisz i  z kim?

- Nudziliście się – podnoszę głos

- Oj nie przesadzaj Johannku, mów jak ją poznałeś. – ciekawość Phillipa

- Wpadłem… - nie dane mi było dokończyć

- Wpadłeś? – cieszy się Phi, Daniel będziemy wujkami słyszysz!

- Pogięło was już do końca chyba! Wpadłem na nią w parku, a później byłem w szpitalu! – krzykiem opowiedziałem im całą historię.

- A jak ma na imię? – spytał Daniel – zamurowało mnie

- O boju… nie zapytałeś ją o imię? -  złapał się za głowę Sjoeen.  – Co za kretyn!

- Idiota! – potwierdziłem.

Jesteś idiotą!
Cholernie przystojnym idiotą!


_____________________
Stworzyłam.... Siedziałam na tym rozdziałem dość długo chciałam żeby wyszedł dobry. Jest? Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach.
Kolejny rozdział pojawi się prawdopodobnie w czasie świąt (w grudniu)
Pozdrawiam Marth_forf_heheszky 

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział trzeci

Johann

- Piwo jest?

- 3 zgrzewki owocowego i 5 zwykłego

- Wykreślamy. Wino jest?

- 4 wytrawne i 6 słodkich

- Wykreślamy. Wódka jest?

- 8 butelek

- Wykreślamy. Woda, napoje soki są?

-  Są!

- Wykreślamy. Co z jedzeniem?

- Mamy paluszki, chipsy, orzeszki, a Daniel ma zamówić pizzę.

- Wykreślamy. Owoce?

- Banany, brzoskwinie, winogron i arbuz.

- Wykreślamy. Trzy sztuki slipek! – patrzę na listę zakupów i czytam ją jeszcze raz, po chwili zerkam na Phillipa

- Wykreślamy! Już kupiłem!

- To po co zapisywałeś to tu.- pokazuje mu kartkę!

- Żeby nie zapomnieć. – wzdycham, spuszczam wzrok i czytam dalej.
- … para skarpetek, krem do depilacji… -  urywam.

- Johann przyjacielu o kremie bym zapomniał! Zaraz wracam! – łapię się za głowę i czytam listę do końca.

-  … balony, plastikowe kubeczki, sztućce i talerzyki – wygląda na to, że mamy wszystko.

- Już jestem. Do kasy? – patrzę na jego prawą rękę, w której trzyma krem. Po chwili pytam:

- Co ty zamierzasz tym golić?

- Idziemy do kasy? – zmienia temat

- Nogi?

- Nie! Chodźmy już. – wybucham śmiechem, ale o nic więcej nie pytam!



Wybieram koszulę na dzisiejszą parapetówkę. Z salonu słuchać muzykę. Chłopaki zaczynają się bawić? Sami? Stoję przed szafą i nie mogę się zdecydować. Ostatecznie wybieram jednolity błękit do ciemnych jeansów. Jeszcze raz przeczesuję ręką włosy. Jestem gotowy. Zbliżam się do drzwi, kiedy słyszę wrzask Sjoeena. Biegnę zobaczyć czy coś się stało. Może znowu leży i płacze.

- Co jest?- pytam, ale widzę, że Daniel z Phillipem stoją wyrywając sobie bukiet przeróżnych balonów.

- Ta biała poczwara chce to przy oknie przyczepić! – krzyczy Phi, próbując zabrać balony.

- A tobie się nie podoba opcja przy oknie? – to pytanie było retoryczne! Wiadomo, że dla Phi nic się nigdy nie podoba. – Zachowujecie się jak pięcioletnie dzieci! Jeden wyrywa drugiemu samochodzik, bo ma lepszy kolor! Uspokójcie się! – podnoszę głos. Ostatecznie wygrywa brunet i z wielkim uśmiechem na twarzy wiesza je przy drzwiach.

- Miód malina! – krzyczy, po czym dodaje: - Wyłącz to! Wyłącz! Moje uszy!! Wy chcecie ludzi spłoszyć czy dobrze się bawić! – podchodzi do laptopa, przegania blondyna i włącza swoją muzykę. Siadam na kanapie i patrzę jak Phi robi z siebie pajaca. Muszę to uwiecznić, dlatego wyciągam telefon i zapycham pamięć filmami z jego sylwetką.



- Johann otwórz drzwi, bo ja nie mogę! – patrzę na przyjaciela, który zabawia dwie brunetki. Ciekawe co by zrobiła Rosanna? Impreza się rozkręca. Przychodzi coraz więcej osób i robi się głośniej.

- Zapraszam do środka – powtarzam to każdemu komu otwieram drzwi.

- Jestem Kamile

- Johann miło mi. Emm… ty jesteś tą dziewczyną z parku prawda?

- Tak. Phillip mnie zaprosił. – mówi cicho

- No jasne. Czuj się jak u siebie w domu. – pokazuje ręką całe mieszkanie po czym krzyczę – Phillip!! – żadnej reakcji. Wchodzę na stół i powtarzam – Phillip Sjoeen, który zabawia na kanapie Lenę i Roksanę proszony jest pod drzwi! – po kilku może kilkunastu powtórzeniach podnosi cztery litery i staje na przeciwko mnie.

- Co ty chcesz? – pyta zdenerwowany

- Przyszła Kamile. – pokazuję ręką dziewczynę pijącą wino.

- Ooo to ta laska z parku. Johann jest twoja. Tylko drzwi do pokoju zamknij na klucz, bo jak się upiję to różnie może być. Wiesz jak jest! A teraz leć do wiewióreczki, bo ci ucieknie!

- Błagam Cię – jęczę! – Nie mam zamiaru do niej iść, a tym bardziej spędzić noc w jej towarzystwie!

- Oszalałeś! Taka okazja! Nawet na tą jedną noc, a ty nie skorzystasz? – pyta zdziwiony.

- Ja nie jestem tobą. Przypominam ci, że masz dziewczynę!

- Taa, Rosanna...

- Co Rosanna…?

- Nawet nie wiem czy my jeszcze razem jesteśmy? – mruczy

- Jak to? Zerwaliście? – pytam ze zdziwieniem

- To nie jest właściwy czas na rozmowę. Lecę do sikoreczek, a ty idź do Kamile!  - szturchnął mnie w ramię i poszedł.
Nie powiem, że nie, Kamile była urocza, ale boję się. Tak bardzo się boję. Boję się powtórki z poprzedniego związku z Klaudią. Nie chcę cierpieć! Nie…



Jest już późno. Alkohol leje się potokami, więc większość imprezowiczów już leży. Mało wypiłem. Łażę po mieszkaniu. Wszedłem do swojego pokoju, w którym panował półmrok. W świetle lampki zauważyłem drobną postać. Siedziała na parapecie,  drobna, wysoka blondynka, którą spotkaliśmy podczas ostatniego treningu.  

- Mogę się przysiąść? – zapytałem, dziewczyna drgnęła, po czym lekko się uśmiechnęła.

- Jasne. – odpowiedziała – jak sytuacja za drzwiami?

- Prawie wszyscy śpią. Daniel leży nieprzytomny na kanapie, a Phillip u siebie z jakąś dziewczyną. Pewnie dobrze się bawią.

- To nieźle. – podsumowała

- A ty? Coś się stało? – zapytałem, patrząc na nią.

- Chciałam dodzwonić się do narzeczonego, ale nie odbiera. Dzwonię już od kilku dni. Raz odebrał i powiedział, że nie ma czasu, bo ciężko pracuje, aby zarobić na nasz ślub. – wzdycham - Przepraszam, że marudzę i wciągam cię w swoje problemy. – uśmiecham się, ale nie wiem czy jest wstanie to zauważyć. – A ty? – pyta – Problem z dziewczyną?

- Nie mam dziewczyny – mówię

- Przepraszam.

- Nie uwierzysz, ale rok temu gdzieś o tej samej porze wybierałem pierścionek – wzdycham

- To musi być naprawdę nieciekawa historia. – wstałem i udałem się w stronę szafy. Otworzyłem drzwi próbując znaleźć małe pudełeczko, a kiedy znalazłem, pokazałem blondynce.

- Jaki piękny. – uśmiechnąłem się ponownie, ale tym razem był to wymuszony uśmiech. Spojrzałem na małe złote cudo z brylantem otoczonym małymi drobniejszymi brylancikami.

- Leży i czeka. – dodałem i westchnąłem.

Nie umiem już czekać na miłość. Ona wobec mnie jest obojętna. Tak jakbym czekał na śmierć... bezsens...
 
________________
Witam was. Wasze wątpliwości czy ta dziewczyna z parku to Celina zakończyły się. Jak potoczą się losy Johanna i Kamile? Hm... 

Czytajcie i komentujcie.
Pozdrawiam Marth_forf_heheszky


czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział drugi

Daniel

- Naprawdę musisz się wyprowadzać, nie możesz zamieszkać ze mną? – pyta ze smutkiem w głosie Emilie.

- Emi postanowiłem, że zamieszkam z chłopakami. Tyle czasu szukaliśmy tego mieszkania, a kiedy udało się, mam zrezygnować? To byłoby nie w porządku, nie uważasz? – przyciągam ją bliżej siebie i daje całusa w czubek głowy – wzdycha – … a poza tym mieszka z tobą Diana…

- Jest na wakacjach z Tomem -  przerywa.

- …ale wróci – dodaję i kładę głowę na jej kolanach – patrzy na mnie smutnymi oczami, dlatego zamykam oczy, ale nie na długo.

- Znalazłem!!! Była za szafą! – wrzeszczy Phillip wbiegając do salonu z mp4 w ręku. – podnoszę się i dodaję:

- I to jest ta ważna rzecz, którą zostawiłeś? – pytam, łapiąc się za głowę.

- A na czym będę słuchał muzyki?

- Zostawię to bez komentarza. Będziemy się zbierać. Johanna zostawiliśmy samego, a ktoś musi rozpakować te pudła. – oznajmiam i składam pocałunek na ustach Emilie.

- Proszę was! – marudzi jak zwykle Phi. – wstaję i udaję się w stronę drzwi machając dziewczynie, kto wie, może niedługo narzeczonej.



- Kto to tu postawił? – słyszę krzyk na klatce schodowej. Dochodzę do mieszkania i widzę Sjoeena leżącego na podłodze – wybucham śmiechem. Po chwili z kuchni wybiega Johann ze ścierką w ręku i jęczy:

- Jak chodzisz! Tam są talerze i szklanki! – stoję oparty o drzwi zastanawiając się czy naprawdę chcę z nimi mieszkać.

- Było je jeszcze przed drzwiami wystawić!

- Nic ci się nie stało? – pytam przyjaciela

- Ze trzy siniki na moich zgrabnym nóżkach, ale tak to nic.

- Zgrabne? – zdziwi się Johann chyba owłosione – dodaje. Ponownie zaczynam się śmiać.

- Ha ha ha bardzo śmieszne. Na moje nóżki, chociaż dziewczyny lecą, a na twoje chudzinki żadna się nie skusi. – odgryza się Phi

- Oj tak, pchają się drzwiami i oknami. Tłok tu taki, że nie ma gdzie się ruszyć! – mówi Johann

- Dobra dosyć już! Trzeba rozpakować te pudła i zobaczyć czy Phillip nic nie pobił, bo jak nie to czekają nas spore zakupy - przerywam ich interesującą konwersację i sięgam za karton stojący przed Sjoeenem.

- Kuchnia posprzątana, więc wszelakie naczynia można chować. – oznajmia Johann.
Rozpakowanie kartonów do kuchni, łazienki i salonu zajęło nam pół dnia, teraz siedzimy z Phi na salonie i oglądamy powtórkę meczu.

- A ty coś się tak wystroił? – pytam

- Idziesz na panienki taa? – dodaje Phi.

- Nie! – bulwersuje się Johann – Idę biegać, niedaleko jest duży park.

- Idę z tobą! – oznajmiam – Tylko się przebiorę.

- To ja też idę!

- Szybko! – pogania nas Johann. – był już wieczór, ale słońce było jeszcze wysoko. Rzadko biegam, czasem tylko towarzyszę chłopakom, którzy robią to prawie codziennie.

- A może tak by imprezkę zrobić – proponuje Phillip.

- Dzisiaj? – pytam

- Nie! Trzeba zaopatrzyć się w procenty, jedzenie, pozapraszać ludzi. Może tak w sobotę co wy na to?

- Mi pasuje – odzywa się Johann.

- Okej – przytakuję – biegniemy bokiem przez park.

- Johann! – krzyczy Phi

- Co?

- Ja z Danielem znajdę ci dzisiaj dziewczynę.

- Słucham? – dziwi się przyjaciel

- Rozejrzyj się tylko ile panienek biega, będziecie dzielić pasję.

- Dzięki, ale nie chcę waszej pomocy,  – oznajmia

- Cicho siedź i patrz na tą co biegnie. Krótkowłosa brunetka, zadbana, chuda, ładnie się ubiera, tyłek też fajny…

- Słaba, patrz na tą blondynkę- dodaję

- Ta z warkoczem?

- Tak. Fajna jest.

- Fakt lepsza od brunetki. Johann leć do niej!

- Nie! – podnosi głos

- Wolisz brunetki czy blondynki?

- Nie ma różnicy chyba – oznajmiam

- Johann? – unosi brew Phi

- Blondynki! – wyrzuca z siebie przyjaciel.

- Wiedziałem! Klaudia była blondynką! Daniel szukamy jasnych pań. – Phillip poruszył wrażliwy temat, ale nikt nie próbował go rozwinąć.  Wolnym tempem biegniemy w głąb zielonego parku, który jest naprawdę wielki i można się zgubić.

- Potrzebuję przerwy – wzdycham -  5 minut! – chłopaki zatrzymują się na poboczu. Nie mam takiej kondycji jak oni.

- Moje oczy! Patrzcie tylko na nią!

- Taylor Swift po prostu! – dodaję i biorę łyk ciepłej wody. Nawet się nie zorientowałem kiedy Sjoeen podszedł do blodyny.

- Po co on do niej polazł? – pyta Johann

- A żebym to ja tylko wiedział – dodaję. Przyglądam się przyjacielowi, który szczerzy zęby do dziewczyny. Po chwili żegna się i wraca do nas z uśmiechem, na twarzy.

- Mam newsa!

- Mów!

- Zaprosiłem ją na sobotę! Johann będziesz mi wdzięczny. – Przyjaciel nie zwraca uwagi na słowa Phillipa, odwraca się i zaczyna trucht.

- Biegnijcie dalej, ale ja wracam do domu. Wymiękam. - oznajmiam

- Okej! – krzyknęli. Wolnym marszem udałem się w przeciwną stronę.


 ,, ... i tak zacząłem biegać. Wkrótce zrozumiałem, że im więcej trenuję, tym jestem odporniejszy na zmęczenie.”

______________
Hejka. Przepraszam za opóźnienie. Zbierałam się do tego rozdziału przez tyle dni, ale w końcu usiadłam i napisałam. Starałam się i mam nadzieję, że wam się spodoba. Poruszajcie wątki w komentarzach. Macie jakieś pytania piszcie postaram się odpowiedzieć. 
Zapraszam do nowej ankiety.
I ma jeszcze jedną prośbę. Jeżeli chcecie chce żebym informowała was o nowych rozdziałach to zostawcie komentarz w zakładce INFORMOWANI! Dziękuję.

Czytajcie i komentujcie
Pozdrawiam Marth_forf_heheszky

PS. Jak macie jakieś pomysły do opowiadania, możecie proponować. Wezmę je pod uwagę. :D

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział pierwszy

Johann

- Halo? Dzień dobry, ja dzwonię w sprawie mieszkania z ogłoszenia czy jest jeszcze aktualne? – pytam kobietę po drugiej stronie słuchawki – aha, czyli nie? No dobrze to przepraszam i do widzenia – kończę rozmowę i odwracam głowę w stronę przyjaciół.

– No chłopaki jak tak dalej pójdzie to nigdy mieszkania nie znajdziemy – ogłaszam.

- Co tym razem? – pyta Philli

- Ogłoszenie nieaktualne – mówię drwiącym głosem

- Nie no spoko, ostatecznie możemy wynająć ciasną kawalerkę, która ma aż 25 metrów – dodaje Daniel.

- To co szukamy dalej! – rzucam w ich stronę. Od jakiś dwóch tygodni próbujemy znaleźć mieszkanie, dość duże, przestron i jasne. Wszystkie z ogłoszeń są nieaktualne, albo nie chcą wynająć trzem dorosłym mężczyznom. No bo imprezy, panienki. ,,Przepraszamy, ale nie możemy wynająć wam mieszkania” Mam już naprawdę dosyć.

- Ej chłopaki… - zerkam w stronę Daniela, który rozpoczął wypowiedź – Emilie dała mi listę zakupów i mam ją zrobić do 18:00, więc na dobrą sprawę zostało mi mniej niż dwie godziny, a ta lista jest dość spora.

- Tande! – jęczy Phillip.

- Dobra jedziemy z tobą… – informuję - … i tak mam dosyć już laptopa i tych wszystkich ogłoszeń, a mieszkając tymczasowo u Emilie jesteśmy jej coś winni, prawda Philli? – widzę zdziwienie w jego oczach. Zaraz wstanie i powie mi ,,Johann czy ty na głowę upadłeś” Widzę jak się gryzie z odpowiedzią. Po jakiś dobrych trzech minutach odpowiada:

- Prawda Johann – uśmiecham się. Bawią mnie jego dwa słowa, wypowiedziane prawie przez zamknięte usta.

- No to zbieramy się. Daniel jakie to są zakupy? Dużo sklepów musimy odwiedzić? – pytam blondyna, który namiętnie czyta listę. Po długim zastanowieniu odpowiada:

- Spożywczy na pewno, ale musimy zahaczyć o drogerię, sklep z bielizną i księgarnię.

- Co! – Phillip nie ma cierpliwości, dlatego zaczął krzyczeć, że do żadnego sklepu z bielizną nie wejdzie.

- Od którego zaczynamy? – zapytałem

- Najprościej będzie, kiedy pojedziemy do galerii 4 w 1 co wy na to? – pyta Daniel

- Jestem za, chodźmy już – rzuciłem kluczyki od Audi Phillipowi.

Na drodze nie ma korków, więc dość szybko pokonamy drogę. Oczywiście muszę słuchać jęków Sjoena. Jest największą kwoką jaką znam. Po 15 minutowej trasie zajechaliśmy na parking.

- Pierwsza drogeria? – pytam

- Tam jest! – wskazuje palcem Phillip – a tak w ogóle co mamy w niej kupić.

- Drogeria, drogeria… - Daniel odwraca kartkę – jest! – krzyczy – Musimy kupić: turkusowy lakier do paznokci, krem nawilżający do rąk i eyeliner,

- Eye… co? – pyta

- A myślisz, że wiem. – wzrusza ramionami Tande.

- Na pewno to eye.. jest w drogerii?

- Phillip, Emilie napisała, że tu to tu!- wybucha Daniel

- A jak to jakiś napój, albo kiełbasa? – tym razem ja wybucham, ale śmiechem po czym dodaję:

- Zacznijmy od kremu – proponuję. Stajemy przy półce z różnymi mazidłami i szukamy tego jednego.

- Mam!!! – krzyczy Phi.

- Ciszej – mówię! – krem mamy teraz lakier

- Stary jaki to kolor turkusowy? – pyta blondyn

- Niebieski chyba – odzywa się brunet

- A nie zielony? – wzruszam ramionami. Phillip łapię się za głowę i mówi:

- Nie mogła napisać:  Daniel kup niebieski lakier. A napisała T-U-R-K-U-S-O-W-Y! - ściągnąłem z półki pięć odcieniów niebieskiego i cztery zielonego.

- Na pewno jeden z nich to turkusowy. Tylko teraz który?

- Czy mogę w czymś pomóc? – pyta urocza blondynka pracująca w drogerii

- Nie, nie –protestujemy z Danielem

- Tak – odzywa się Phi – niech pani nam powie, który z tych odcieni to turkusowy kolor! – dziewczyna uśmiechnęła się i wyciągnęła z mojej prawej dłoni lakier.

- Dziękujemy – odrzekliśmy

- Dzięki mnie mamy to z głowy, wychodzimy? – niecierpliwi się Phi.

- Jeszcze eyeliner, ale nawet nie wiem gdzie tego szukać.

- Poczekajcie na mnie. – zostaliśmy z Danielem przy półce z lakierami czekając na przyjaciela. Po niecałej minucie przychodzi z czymś wyglądającym jak flamaster.

- Skąd wiedziałeś? – pytam

- Nie wiedziałem, ale od czego są piękne panie – uśmiecha się – idziemy do kasy

- Tak tak idziemy! – rzuca Daniel

Kolejnym sklepem okazała się księgarnia, w której poszło szybko. Zapytaliśmy o książkę i gotowe. Teraz stoimy przed sklepem z bielizną.

- Ja tam nie wejdę! – bulwersuję się Phillip

- A jakby Rosanna chciała wejść to byś wszedł? – szturcham go w ramię

- Nie chodzę z nią na zakupy – rzuca

- Czemu? – dziwi się blondyn

- No bo… a co was to obchodzi! – agresja w jego głosie

- No bo… - ciągnę, zmuszając go do dokończenia zdania.

- Raz z nią byłem i powiedziała, że więcej ze mną nie pójdzie – spojrzałem na Daniela, on na mnie i obaj zaczęliśmy się śmiać.

- Cioty! – zaczął nas wyklinać. Poszedłem z Danielem do tego sklepu, bo Phi został na zewnątrz. Okazało się, że mamy jej kupić beżowe rajstopy.

- Już? – dziwi się brunet

- Już! Zostały jeszcze zakupy spożywcze, pójdzie szybko. – powiedziałem, ale mocno się myliłem. Produkty zapisane na liście stanowiły masę problemów. Stoimy już przy kasie, kiedy Phi podsuwa mi gazetę z ogłoszeniami. Dorzuciliśmy ją do zakupów, aby w domu móc ponownie szukać mieszkania.

- Głodny jestem – oznajmia Daniel, zbliżając się do Audi.

- Fakt, pizza? – proponuję

- Z podwójnym serem Johann – dodaje Phi. Wieczór spędziliśmy w pizzerii szukając ogłoszeń. Zakreśliłem 7 ofert, Jutro z rana będę dzwonił. Może w końcu znajdziemy lokum, bo przecież...

,,kto szuka, ten najczęściej coś znajduję"  

__________________
Jest obiecany pierwszy rozdział. Kiedy drugi - nie wiem. Może dziś, może jutro, a może za tydzień. Muszę nad tym posiedzieć, bo chcę, żeby to opowiadanie było cool :D 

Czytajcie i komentujcie
Pozdrawiam Marth_forf_heheszky

Prolog

   Jakie są dla mnie najważniejsze wartości w życiu? Wiele osób powie, że sława i pieniądze. Z zewnątrz tak by się mogło wydawać, ale tak nie jest. Zyskałem je dzięki ciężkiemu wysiłkowi, wiarą w siebie i w swoje możliwości. Musiałem wyprowadzić się z rodzinnego miasta, kiedy miałem kilkanaście lat, aby móc trenować. Tyle wyrzeczeń, tyle cierpień. Nikt tego nie widzi. Jestem normalnym dwudziestolatkiem, śpię, chodzę, jem, czytam, oglądam, gram w piłkę, robię zakupy, biegam, robię to co wszyscy ludzie. 
  Dlaczego miałbym się wyróżniać? Dlatego, że matka natura dała mi ładną buzię? 
Chciałbym mieć dziewczynę, która zobaczy we mnie kogoś więcej niż tylko przystojnego sławnego chłopaka. Proszę o tak wiele? 

,,Kocha mnie i nienawidzi tylko tego nie wie" 


_______________
Witam! Zaczynam opowiadanie z Johannem :D W głowie mam pomysł, ale jak go przelać na papier? Może wyjdzie, może nie.... Proszę o wyrozumiałość....

PROSZĘ O KOMENTARZ!
Pozdrawiam Marth_forf_heheszky