Johann
- Piwo jest?
- 3 zgrzewki owocowego
i 5 zwykłego
- Wykreślamy. Wino
jest?
- 4 wytrawne i 6
słodkich
- Wykreślamy. Wódka
jest?
- 8 butelek
- Wykreślamy. Woda,
napoje soki są?
- Są!
- Wykreślamy. Co z
jedzeniem?
- Mamy paluszki,
chipsy, orzeszki, a Daniel ma zamówić pizzę.
- Wykreślamy. Owoce?
- Banany, brzoskwinie,
winogron i arbuz.
- Wykreślamy. Trzy
sztuki slipek! – patrzę na listę zakupów i czytam ją jeszcze raz, po chwili
zerkam na Phillipa
- Wykreślamy! Już
kupiłem!
- To po co zapisywałeś
to tu.- pokazuje mu kartkę!
- Żeby nie zapomnieć. –
wzdycham, spuszczam wzrok i czytam dalej.
- … para skarpetek,
krem do depilacji… - urywam.
- Johann przyjacielu o
kremie bym zapomniał! Zaraz wracam! – łapię się za głowę i czytam listę do
końca.
- … balony, plastikowe kubeczki, sztućce i
talerzyki – wygląda na to, że mamy wszystko.
- Już jestem. Do kasy?
– patrzę na jego prawą rękę, w której trzyma krem. Po chwili pytam:
- Co ty zamierzasz tym
golić?
- Idziemy do kasy? –
zmienia temat
- Nogi?
- Nie! Chodźmy już. –
wybucham śmiechem, ale o nic więcej nie pytam!
Wybieram koszulę na
dzisiejszą parapetówkę. Z salonu słuchać muzykę. Chłopaki zaczynają się bawić?
Sami? Stoję przed szafą i nie mogę się zdecydować. Ostatecznie wybieram
jednolity błękit do ciemnych jeansów. Jeszcze raz przeczesuję ręką włosy.
Jestem gotowy. Zbliżam się do drzwi, kiedy słyszę wrzask Sjoeena. Biegnę
zobaczyć czy coś się stało. Może znowu leży i płacze.
- Co jest?- pytam, ale
widzę, że Daniel z Phillipem stoją wyrywając sobie bukiet przeróżnych balonów.
- Ta biała poczwara
chce to przy oknie przyczepić! – krzyczy Phi, próbując zabrać balony.
- A tobie się nie
podoba opcja przy oknie? – to pytanie było retoryczne! Wiadomo, że dla Phi nic
się nigdy nie podoba. – Zachowujecie się jak pięcioletnie dzieci! Jeden wyrywa
drugiemu samochodzik, bo ma lepszy kolor! Uspokójcie się! – podnoszę głos.
Ostatecznie wygrywa brunet i z wielkim uśmiechem na twarzy wiesza je przy
drzwiach.
- Miód malina! –
krzyczy, po czym dodaje: - Wyłącz to! Wyłącz! Moje uszy!! Wy chcecie ludzi
spłoszyć czy dobrze się bawić! – podchodzi do laptopa, przegania blondyna i
włącza swoją muzykę. Siadam na kanapie i patrzę jak Phi robi z siebie pajaca.
Muszę to uwiecznić, dlatego wyciągam telefon i zapycham pamięć filmami z jego
sylwetką.
- Johann otwórz drzwi,
bo ja nie mogę! – patrzę na przyjaciela, który zabawia dwie brunetki. Ciekawe
co by zrobiła Rosanna? Impreza się rozkręca. Przychodzi coraz więcej osób i
robi się głośniej.
- Zapraszam do środka –
powtarzam to każdemu komu otwieram drzwi.
- Jestem Kamile
- Johann miło mi. Emm…
ty jesteś tą dziewczyną z parku prawda?
- Tak. Phillip mnie
zaprosił. – mówi cicho
- No jasne. Czuj się
jak u siebie w domu. – pokazuje ręką całe mieszkanie po czym krzyczę –
Phillip!! – żadnej reakcji. Wchodzę na stół i powtarzam – Phillip Sjoeen, który
zabawia na kanapie Lenę i Roksanę proszony jest pod drzwi! – po kilku może
kilkunastu powtórzeniach podnosi cztery litery i staje na przeciwko mnie.
- Co ty chcesz? – pyta
zdenerwowany
- Przyszła Kamile. –
pokazuję ręką dziewczynę pijącą wino.
- Ooo to ta laska z
parku. Johann jest twoja. Tylko drzwi do pokoju zamknij na klucz, bo jak się
upiję to różnie może być. Wiesz jak jest! A teraz leć do wiewióreczki, bo ci
ucieknie!
- Błagam Cię – jęczę! –
Nie mam zamiaru do niej iść, a tym bardziej spędzić noc w jej towarzystwie!
- Oszalałeś! Taka
okazja! Nawet na tą jedną noc, a ty nie skorzystasz? – pyta zdziwiony.
- Ja nie jestem tobą.
Przypominam ci, że masz dziewczynę!
- Taa, Rosanna...
- Co Rosanna…?
- Nawet nie wiem czy my
jeszcze razem jesteśmy? – mruczy
- Jak to? Zerwaliście?
– pytam ze zdziwieniem
- To nie jest właściwy
czas na rozmowę. Lecę do sikoreczek, a ty idź do Kamile! - szturchnął mnie w ramię i poszedł.
Nie powiem, że nie,
Kamile była urocza, ale boję się. Tak bardzo się boję. Boję się powtórki z
poprzedniego związku z Klaudią. Nie chcę cierpieć! Nie…
Jest już późno. Alkohol
leje się potokami, więc większość imprezowiczów już leży. Mało wypiłem. Łażę po
mieszkaniu. Wszedłem do swojego pokoju, w którym panował półmrok. W świetle
lampki zauważyłem drobną postać. Siedziała na parapecie, drobna, wysoka blondynka, którą spotkaliśmy
podczas ostatniego treningu.
- Mogę się przysiąść? –
zapytałem, dziewczyna drgnęła, po czym lekko się uśmiechnęła.
- Jasne. –
odpowiedziała – jak sytuacja za drzwiami?
- Prawie wszyscy śpią.
Daniel leży nieprzytomny na kanapie, a Phillip u siebie z jakąś dziewczyną.
Pewnie dobrze się bawią.
- To nieźle. –
podsumowała
- A ty? Coś się stało?
– zapytałem, patrząc na nią.
- Chciałam dodzwonić
się do narzeczonego, ale nie odbiera. Dzwonię już od kilku dni. Raz odebrał i
powiedział, że nie ma czasu, bo ciężko pracuje, aby zarobić na nasz ślub. –
wzdycham - Przepraszam, że marudzę i wciągam cię w swoje problemy. – uśmiecham
się, ale nie wiem czy jest wstanie to zauważyć. – A ty? – pyta – Problem z
dziewczyną?
- Nie mam dziewczyny –
mówię
- Przepraszam.
- Nie uwierzysz, ale
rok temu gdzieś o tej samej porze wybierałem pierścionek – wzdycham
- To musi być naprawdę
nieciekawa historia. – wstałem i udałem się w stronę szafy. Otworzyłem drzwi
próbując znaleźć małe pudełeczko, a kiedy znalazłem, pokazałem blondynce.
- Jaki piękny. – uśmiechnąłem
się ponownie, ale tym razem był to wymuszony uśmiech. Spojrzałem na małe złote
cudo z brylantem otoczonym małymi drobniejszymi brylancikami.
- Leży i czeka. –
dodałem i westchnąłem.
Nie umiem już czekać na miłość. Ona
wobec mnie jest obojętna. Tak jakbym czekał na śmierć... bezsens...
________________
Witam was. Wasze wątpliwości czy ta dziewczyna z parku to Celina zakończyły się. Jak potoczą się losy Johanna i Kamile? Hm...
Czytajcie i komentujcie.
Pozdrawiam Marth_forf_heheszky